Rem Koolhas,
Holender, obecnie jeden z najbardziej wpływowych architektów, opisywał w roku 1997
powstawanie największej metropolii współczesnego świata. Mowa tu o Metropolii
Delty Rzeki Perłowej w Chinach. Wówczas (21 lat temu) ten teren zamieszkiwało
15 milionów ludzi. Przewidywano, że do roku 2020 liczba ta wzrośnie do
trzydziestu czterech milionów. Przewidywano błędnie – obecnie w Delcie Rzeki
Perłowej mieszka ok. 50 milionów ludzi. W tym świecie najbardziej
charakterystyczny trójkątny budynek w Shenzen, który łączy w sobie różne
rodzaje ścian i wyjątkowe elementy z niewykończonego betonu, został
zaprojektowany przez dwóch dwudziestoparolatków, w cztery dni, na Macintoshu. Jak
pisze Koolhas „cztery dni to w gruncie rzeczy całkiem długo jak na budynek z
Shenzen”.* Chcecie czegoś bardziej zdumiewającego? Oto w opisywanym megalopolis
rozpoczęto budowę osiemdziesięciokilometrowego mostu. Od początku wiadomo było,
gdzie ten most się zacznie, ale nie wiadomo było, gdzie się skończy. Zaczął się
w Zhuhai, przekroczył Rzekę Perłową, a potem wszystko zależało od tego, czy Hongkong
pozostanie największym ośrodkiem na jej wschodnim brzegu czy też rolę tę
przejmie Shenzen. Ostatecznie most przez Makau powędrował w stronę Hongkongu.
W tym samym
czasie przeobrażeniu podlega północno-zachodnie wybrzeże Korei Południowej. Na archipelagu
wysp usypanych od nowa albo sztucznie powiększonych budowana jest Wolna Strefa
Ekonomiczna Inczhon. Ma przyćmić wszystko, co do tej pory powstało i
„przemodelować” położenie Korei poprzez stworzenie nowego centrum Azji Południowo-Wschodniej**
– aerotropolis – czyli miasta wyrastającego wokół ogromnego portu lotniczego. Z
koreańskiego lotniska do co trzeciego mieszkańca naszej planety można dolecieć
w trzy i pół godziny. Dookoła niego ma krążyć życie podzielone na strefy. Im
bliżej pasów startowych, tym więcej firm i usług. Każdy krąg aerotropolis ma
własny charakter, a wszystkie splecione są drogami, koleją magnetyczną i
metrem. Dzielnica biznesowa, miasto Songdo, zbudowane na sztucznej wyspie, już
stoi. Ma lśniące szkłem strzeliste drapacze chmur, a nawet repliki atrakcji
turystycznych, takich jak nowojorski Central Park czy kanały weneckie. Na razie
kosztowało 40 miliardów dolarów. Kropla w morzu potrzeb koreańskiego snu o
byciu ważnym punktem w globalnej sieci niezakłóconych połączeń.
W USA
natomiast działa prywatna firma o nazwie SpaceX. Jej nieukrywanym celem jest
zasiedlenie przez ludzkość Marsa. Twórcą i właścicielem SpaceX jest, pochodzący
z RPA, Elon Musk, którego przesłanie brzmi – albo starasz się zrobić coś
spektakularnego i nie ma mowy o kompromisach, albo nie. Jeśli wybierasz tę drugą
opcję, Musk uzna cię za nieudacznika.*** Rakiety SpaceX na Marsa nie latają,
jeszcze, ale za ceny wielokrotnie niższe od oferowanych przez Rosjan czy NASA wysyłają
w kosmos satelity z całego świata. Innym, niemniej
„kosmicznym”, produktem Elolna Muska jest samochód elektryczny Tesla. Najnowszy
model o zasięgu nawet do tysiąca kilometrów ma zrewolucjonizować branżę samochodową.
To możliwe, zważywszy, że ma być tani, produkowany na szeroką skalę i wsparty
budową ogólnoświatowej sieci darmowych stacji ładowania. Mówi się, że model S
nie jest jedynie najlepszym samochodem elektrycznym, ale najlepszym samochodem
w ogóle. Sam Elon Musk nie ma wątpliwości, że dni aut spalinowych są policzone.
W 2014 roku ogłosił, że Tesla uwalnia wszystkie swoje patenty – chce bowiem, by
ludzie produkowali i kupowali auta elektryczne.
Jest marzec
2018. Wyobraźmy sobie teraz Chińczyka, dajmy na to z Zhuhai i Koreańczyka z
Songdo. Właśnie wysiedli z białej Tesli model X (najnowsze cudo ze stajni
Muska). Powiedzmy, że stoją na Placu Wolności w centrum Dąbrowy Górniczej.
Wokół hula wiatr, śmierdzi kebabem i fryturą z plastikowych bud przy parku,
kopcą tanie diesle, ktoś na wózku inwalidzkim bezskutecznie próbuje sforsować
przejście podziemne, w obstawionym bilbordami Aldim kurczaki w promocji, w
oddali różowieją bloki przy Kościuszki.
A teraz
naszych orientalnych gości przenieśmy do Dąbrowy Górniczej, jaka wyłania się z
projektu Fabryka Pełna Życia, stanowiącego efekt wielomiesięcznych konsultacji
społecznych. Otóż w tym wariancie obaj stoją na Placu Zagłębia Dąbrowskiego,
będącego niezwykłą zieloną przestrzenią gdzieniegdzie wyróżnioną płytami z
nazwami i opisem wszystkich zagłębiowskich kopalń, które przez lata decydowały o
rozwoju i tożsamości naszego regionu. Plac, dzięki wyniesionym przejściom dla
pieszych, płynnie przechodzi w park z mnóstwem atrakcji, pośrodku suną cichobieżne
tramwaje, z drugiej strony zza Pałacu Kultury Zagłębia przeziera nowoczesne
centrum miasta. Widać ceglane i szklane elewacje, wypełnione zielenią przestrzenie
placów, słychać koncert na nowym rynku.
Jest marzec
2018. I przyszłość Dąbrowy Górniczej też już jest: wypracowana przez dąbrowian
i możliwa do realizacji. Tylko od naszej wspólnej determinacji zależy, czy po
nią sięgniemy, niczym koreańskie samoloty atmosfery albo rakiety SpaceX kosmosu
czy zadowolimy się tanim kurczakiem.
* Rem Koolhas,
Śmieciowa przestrzeń. Teksty. Warszawa 2017, s. 90.
** Zob.
Paulina Wilk, Pojutrze. O miastach przyszłości. Kraków 2017, s. 315.
*** Ashlee
Vance, Elon Musk. Biografia twórcy PayPala, Tesli, SpaceX. Kraków 2017, s. 299.