czwartek, 22 marca 2018

Futurystyczne refleksje spod kebaba na kółkach

W ostatnim czasie przeczytałem trzy książki, które sprawiły, że poczułem się, jakbym z ciemnej norki podglądał przyszłość. Bo przyszłość już jest. Daleko od Dąbrowy Górniczej, daleko od metropolii o wciąż nieokreślonej górnośląsko-zagłębiowskiej nazwie, daleko od Polski...

Rem Koolhas, Holender, obecnie jeden z najbardziej wpływowych architektów, opisywał w roku 1997 powstawanie największej metropolii współczesnego świata. Mowa tu o Metropolii Delty Rzeki Perłowej w Chinach. Wówczas (21 lat temu) ten teren zamieszkiwało 15 milionów ludzi. Przewidywano, że do roku 2020 liczba ta wzrośnie do trzydziestu czterech milionów. Przewidywano błędnie – obecnie w Delcie Rzeki Perłowej mieszka ok. 50 milionów ludzi. W tym świecie najbardziej charakterystyczny trójkątny budynek w Shenzen, który łączy w sobie różne rodzaje ścian i wyjątkowe elementy z niewykończonego betonu, został zaprojektowany przez dwóch dwudziestoparolatków, w cztery dni, na Macintoshu. Jak pisze Koolhas „cztery dni to w gruncie rzeczy całkiem długo jak na budynek z Shenzen”.* Chcecie czegoś bardziej zdumiewającego? Oto w opisywanym megalopolis rozpoczęto budowę osiemdziesięciokilometrowego mostu. Od początku wiadomo było, gdzie ten most się zacznie, ale nie wiadomo było, gdzie się skończy. Zaczął się w Zhuhai, przekroczył Rzekę Perłową, a potem wszystko zależało od tego, czy Hongkong pozostanie największym ośrodkiem na jej wschodnim brzegu czy też rolę tę przejmie Shenzen. Ostatecznie most przez Makau powędrował w stronę Hongkongu.

W tym samym czasie przeobrażeniu podlega północno-zachodnie wybrzeże Korei Południowej. Na archipelagu wysp usypanych od nowa albo sztucznie powiększonych budowana jest Wolna Strefa Ekonomiczna Inczhon. Ma przyćmić wszystko, co do tej pory powstało i „przemodelować” położenie Korei poprzez stworzenie nowego centrum Azji Południowo-Wschodniej** – aerotropolis – czyli miasta wyrastającego wokół ogromnego portu lotniczego. Z koreańskiego lotniska do co trzeciego mieszkańca naszej planety można dolecieć w trzy i pół godziny. Dookoła niego ma krążyć życie podzielone na strefy. Im bliżej pasów startowych, tym więcej firm i usług. Każdy krąg aerotropolis ma własny charakter, a wszystkie splecione są drogami, koleją magnetyczną i metrem. Dzielnica biznesowa, miasto Songdo, zbudowane na sztucznej wyspie, już stoi. Ma lśniące szkłem strzeliste drapacze chmur, a nawet repliki atrakcji turystycznych, takich jak nowojorski Central Park czy kanały weneckie. Na razie kosztowało 40 miliardów dolarów. Kropla w morzu potrzeb koreańskiego snu o byciu ważnym punktem w globalnej sieci niezakłóconych połączeń.

W USA natomiast działa prywatna firma o nazwie SpaceX. Jej nieukrywanym celem jest zasiedlenie przez ludzkość Marsa. Twórcą i właścicielem SpaceX jest, pochodzący z RPA, Elon Musk, którego przesłanie brzmi – albo starasz się zrobić coś spektakularnego i nie ma mowy o kompromisach, albo nie. Jeśli wybierasz tę drugą opcję, Musk uzna cię za nieudacznika.*** Rakiety SpaceX na Marsa nie latają, jeszcze, ale za ceny wielokrotnie niższe od oferowanych przez Rosjan czy NASA wysyłają w kosmos satelity z całego świata. Innym, niemniej „kosmicznym”, produktem Elolna Muska jest samochód elektryczny Tesla. Najnowszy model o zasięgu nawet do tysiąca kilometrów ma zrewolucjonizować branżę samochodową. To możliwe, zważywszy, że ma być tani, produkowany na szeroką skalę i wsparty budową ogólnoświatowej sieci darmowych stacji ładowania. Mówi się, że model S nie jest jedynie najlepszym samochodem elektrycznym, ale najlepszym samochodem w ogóle. Sam Elon Musk nie ma wątpliwości, że dni aut spalinowych są policzone. W 2014 roku ogłosił, że Tesla uwalnia wszystkie swoje patenty – chce bowiem, by ludzie produkowali i kupowali auta elektryczne.

Jest marzec 2018. Wyobraźmy sobie teraz Chińczyka, dajmy na to z Zhuhai i Koreańczyka z Songdo. Właśnie wysiedli z białej Tesli model X (najnowsze cudo ze stajni Muska). Powiedzmy, że stoją na Placu Wolności w centrum Dąbrowy Górniczej. Wokół hula wiatr, śmierdzi kebabem i fryturą z plastikowych bud przy parku, kopcą tanie diesle, ktoś na wózku inwalidzkim bezskutecznie próbuje sforsować przejście podziemne, w obstawionym bilbordami Aldim kurczaki w promocji, w oddali różowieją bloki przy Kościuszki.

A teraz naszych orientalnych gości przenieśmy do Dąbrowy Górniczej, jaka wyłania się z projektu Fabryka Pełna Życia, stanowiącego efekt wielomiesięcznych konsultacji społecznych. Otóż w tym wariancie obaj stoją na Placu Zagłębia Dąbrowskiego, będącego niezwykłą zieloną przestrzenią gdzieniegdzie wyróżnioną płytami z nazwami i opisem wszystkich zagłębiowskich kopalń, które przez lata decydowały o rozwoju i tożsamości naszego regionu. Plac, dzięki wyniesionym przejściom dla pieszych, płynnie przechodzi w park z mnóstwem atrakcji, pośrodku suną cichobieżne tramwaje, z drugiej strony zza Pałacu Kultury Zagłębia przeziera nowoczesne centrum miasta. Widać ceglane i szklane elewacje, wypełnione zielenią przestrzenie placów, słychać koncert na nowym rynku.

Jest marzec 2018. I przyszłość Dąbrowy Górniczej też już jest: wypracowana przez dąbrowian i możliwa do realizacji. Tylko od naszej wspólnej determinacji zależy, czy po nią sięgniemy, niczym koreańskie samoloty atmosfery albo rakiety SpaceX kosmosu czy zadowolimy się tanim kurczakiem.

* Rem Koolhas, Śmieciowa przestrzeń. Teksty. Warszawa 2017, s. 90.
** Zob. Paulina Wilk, Pojutrze. O miastach przyszłości. Kraków 2017, s. 315.
*** Ashlee Vance, Elon Musk. Biografia twórcy PayPala, Tesli, SpaceX. Kraków 2017, s. 299.