poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Refleksje człowieka spacerującego

Plac świecił pustkami, wiało z południa, drażniąc nozdrza wonią psich odchodów, słońce skrywały ołowiane chmury, huczały samochody, zgrzytały tramwaje, ludzie chowali się za przystankowe wiaty pooblepiane brudnymi plakatami. Nie zapowiadało się dobrze, ale ruszyliśmy w stronę parku Hallera, na pierwszy tegoroczny spacer badawczy – nowe śródmieście, nowe parki, nowe miasto obmyślać. Była połowa marca 2017 roku, a mnie dopadło deja vu, myśl nieznośna, że ja to już widziałem, ba – gdzieś nawet o tym napisałem. I przypomniał mi się tekst sprzed dziesięciu lat, w którym dałem opis ówczesnego centrum Dąbrowy Górniczej. Dziś przywołuję go w skróconej wersji i nieco poprawiony, by nie razić nadmierną dosadnością:

„Proszę stanąć w  centrum, na przystanku w kierunku Gołonoga, tyłem do Pałacu Kultury. A  teraz lecimy: od lewej widać dwa niebieskie przenośne kible przy postoju taksówek, dalej w  prawo i mijamy trzy tablice reklamowe skutecznie zasłaniające park, tuż za nimi „kosmiczny” dekiel z piwem, obok jaskrawoczerwona buda z fast foodem, w głębi blaszane pudła z przeróżnym dziadostwem (plastikowe kwiaty, znicze, szmaty), i wreszcie on – DOM HANDLOWY CENTRUM – absolutne cudo! Z  betonu, szkła i  stali. Ale trudno docenić jego funkcjonalne piękno, bo poobklejany jest reklamami i foliami od parteru aż po dach. I dalej w prawo. Mijamy tablicę „że Unia coś tam” i patrzę hen na fasadę byłego kina w brudne paski, ale jakby nie paski, bo powygryzane jakieś, a pod nimi syf plakatów, ulotek i śmieci w stalowych czarnych ramach, a obok... Jest! Nareszcie! – prawdziwa Restauracja i w dodatku Pizzeria. Ale taka jakaś, jak się do środka wejdzie, jakaś taka…, a dalej już cały ten plac z pałacem, co to może i może być, ale dookoła poobwieszany banerami... Tak i ja kółko zatoczyłem i dalejże do kibelka niebieskiego, przenośnego, co w samym środku miasta stoi. I  powiadam Wam – nie ma takiego drugiego centrum miasta na całym świecie, żebyś sobie mógł na takie g... popatrzeć, a potem spokojniutko, do przenośnego pójść i się załatwić”.

A przecież przez ostatnie 10 lat ciągle coś tu robiono: remontowano, wymieniano, malowano. Czego zatem zabrakło? Dla uczestników marcowego spaceru badawczego odpowiedź na tak postawione pytanie była oczywista – zabrakło myślenia o tym, że place, ulice, chodniki, parki muszą, podkreślam – muszą – być miejscami przyjaznymi dla ludzi. Takimi, w których ludzie dobrze się czują, do których z przyjemnością wracają, a w porywach lokalnego patriotyzmu bywają z nich dumni. Mówił o tym w połowie marca 2017 w Gdańsku Jan Gehl, światowej sławy duński architekt i  urbanista. Swój wykład zaczął od nazwania modernistycznej architektury gównianą (co za zbieżność), by w  dalszej kolejności stwierdzić: „Trzeba po prostu brać pod uwagę to, jakim my – ludzie – jesteśmy gatunkiem. Przez lata w miastach o tym zapominaliśmy. Uszczęśliwialiśmy kierowców, wieżowce i deweloperów. A powinniśmy budować miasta na ludzką miarę. Jeśli przyjrzeć się miastom określanym mianem przyjaznych, tym, które regularnie przewodzą rankingom jakości życia, łatwo zauważyć, że słyną one z dobrych przestrzeni publicznych, a w planowaniu na pierwszym miejscu stawiają człowieka”.

Dlatego tak ważne są organizowane obecnie konsultacje i działania planistyczne w ramach rewitalizacji śródmieścia Dąbrowy Górniczej. Bez udziału dąbrowian w tym procesie nie będzie przyjaznego miasta. Zachęcam więc do dyskusji w klubach osiedlowych, rozmów o Fabryce Pełnej Życia i udziału w spacerach, nie tylko badawczych. Idzie wiosna, wykorzystajmy to.

Foto, 17 marca 2017.
Park Hallera, centrum Dąbrowy Górniczej, główne przejście podziemne i Plac Wolności, czyli: asfalt, beton, behaton, żelastwo, plastik, śmietnik, chaszcze.